W Marbelli Mika rozpoczął serię koncertów w Hiszpanii.
Koncert zorganizowany przez Starlite Occident odbył się w bardzo malowniczym kamieniołomie.
Mika zaśpiewał piosenkę Live Your Life, którą nagrał w 2012 roku i która została wykorzystana dla hiszpańskiej reklamy piwa. Jest tam fragment w języku hiszpańskim.
I kolejny koncert za nami. I znów powiem, że to był koncert niesamowity.
I tym razem nie tylko dlatego, że występy Miki są unikalne. Chodzi mi również o scenerię.
Festiwal No Borders odbywa się w górach nad pięknym jeziorem. Scena otoczona jest górami i drzewami. Aby się tam dostać trzeba pokonać na nogach około 6 kilometrów.
Ale ci, którzy zdecydowali się pojechać do Tarvisio na pewno nie żałowali.
Mika powiedział, że nie mógł odmówić zagrania koncertu w takim miejscu.
W dodatku ze względu na te szczególne warunki koncerty tam odbywają się w ciągu dnia, w świetle słońca.
Mało brakowało, a Mika wystąpiłby sam bez swojego zespołu, który dotarł na miejsce dosłownie tuż przed koncertem.
Mika był we wspaniałym nastroju. Zachwycał się widokami, przyglądał się publiczności w świetle dnia, oczywiście schodził ze sceny kilka razy. I… droczył się z Vincentem 🙂
W pewnym momencie Mika postanowił zaśpiewać otoczony publicznością. Poprosił wszystkich, aby usiedli na trawie i zaśpiewał No Place In Heaven, Good Guys oraz Underwater.
Pojawiły się też nowe stroje sceniczne (ile jeszcze tego będzie???? )
Z tego co wyczytałam w relacjach, fani czekali po koncercie prawie dwie godziny na Mikę. I się doczekali. Nieczęsto można z nim porozmawiać w świetle słonecznym 🙂
I tym koncertem Mika pożegnał się z Włochami. Jak przyznaje w wywiadach, ta mini trasa koncertowa po Włoszech ugruntowała jego kontakt z włoską publicznością. I jest z tego powodu bardzo szczęśliwy.
W jednym z wywiadów powiedział: „To była miła niespodzianka. Miałem wrażenie, że ludzie odkrywają teraz mój sposób komunikowania się na scenie, bo wcześniej nie było ku temu okazji. Może widzieli mnie w telewizji, ale telewizja to inna sprawa”.
Kolejne koncerty przewidziane są w Hiszpanii, Monako, Belgii i Francji.
No i mamy wielką niespodziankę! Mika postanowił zaprezentować nową piosenkę w języku francuskim pod tytułem C’est la vie. Ale jakby tego było mało, w jej trakcie na widowni znajdowało się 14 osób z ekipy Miki, która miała nakręcić wideo do materiału promującego nowy album.
W ciągu dnia udało mi się pozbierać trochę nagrań, abyście mogli to zobaczyć.
Mika mówi, że jest to piosenka mówiąca o miłości, o śmierci, o tym że życia, miłości i śmierci nie da się odseparować. Można je tylko zaakceptować i wtedy będziemy mogli tańczyć ze łzami w oczach.
Ale słowa piosenki nie są wesołe. Fanki z Francji zamieściły niepełną jeszcze wersję tekstu, na tyle na ile udało im się zrozumieć nagrania z koncertu.
Les premières paroles que l’on peut "identifier" (il n’y a pas eu de balances donc l’audio que nous avons est sale):
Du deuil qu’il a vécu suite au décès de sa mère au refrain pour montrer que maintenant il va mieux. ⬇️
Ewidentnie to piosenka o mamie Miki i o momencie, kiedy odeszła.
Oto proste tłumaczenie, które po polsku nie brzmi jakoś poetycko. Ale kontekst jest najważniejszy.
Skąd te zmarszczki na mojej twarzy?
Skąd się wzięły?
Nawet jeśli starzenie się przypomina tonący statek…
Co moglibyśmy zrobić bez miłości?
Serca moich braci i sióstr są ciężkie
Na pewno dobrze zamknąłeś drzwi?
To jest właśnie życie (x3)
Bo to jest właśnie życie (x3)
Bawiliśmy się świetnie… więc dlaczego teraz wszystko jest zasnute mgłą?
Walczyliśmy ze sobą, dużo podróżowaliśmy razem.
To jest właśnie życie, to jest właśnie życie
Niech zakwitną nasze głowy, niech zakwitną znowu (to nawiązanie do cytatu May Your Head Always Bloom)
To jest właśnie życie (x3)
Bo to jest właśnie życie (x3)
Więc życie, spójrz na mnie,
Już nigdy nie będę się ciebie bać
Poprzez kwiaty
nawet milcząc
mówi do mnie
mówi do mnie…
(po francusku elle me dit…. elle me dit – nawiązanie do piosenki o tym tytule)
I tutaj chyba słowo silence (cisza, milczenie) powinno rymować się ze słowem danse, jak w piosence – elle me dit danse.
Ale może jeszcze trochę o całym koncercie.
Mika zaczął od Lollipop. W trakcie koncertu powiedział, że jego ciężarówka z dekoracjami nie dojechała, więc scena będzie skromna. Za to wypełni ją muzyka.
Oto kilka filmików od Isy. I przegląd chyba wszystkich kostiumów tego wieczoru ❤
Przed Miką występowała bardzo popularna we Francji Juliette Armanet, którą niektórzy nazywają Miką w spódnicy (żeńskim odpowiednikiem Miki). Oboje już kilkakrotnie spotykali się na tej samej scenie. Tym razem Mika zawołał ją w trakcie Relax. Dziewczyna była zawstydzona, co wyglądało słodko, jako że sama jest gwiazdą sceny.
W trakcie Underwater w oknie pobliskiego budynku stanął chłopak z banerem „Mika, chciałbym z tobą zaśpiewać na scenie”. Chyba jednak nie dotarł na nią. W zamian Mika zadedykował mu Underwater wykrzyczany przez publiczność 🙂
Koncert w Palais des Festivals w Cannes został całkowicie wyprzedany.
Nathalie, znana jako clipmika, która tworzy super animacje z Miką była na tym koncercie i pozwalam sobie zamieścić tutaj kilka jej filmów.
Mika wyszedł na scenę z swoim cekinowym zielonym garniturze. Ale zamiast równie zielonej koszuli założył białą i srebrny krawat. Wyglądał jeszcze bardziej elegancko – jeśli to możliwe 🙂
Koncert w Chieti odbywał się zaraz po koncercie w Materze. To było ostatnie miasto, które miałam odwiedzić w czasie moich „włoskich wakacji z Miką”.
Autobus z Matery był o godzinie 8:15 rano. Nie miałam więc wiele czasu na sen i spakowanie walizki. Jak już wspomniałam w relacji z Matery, zaraz po koncercie nie czekałam na Mikę z grupą fanów, ale specjalnym autobusem wróciłam do centrum miasta.
Rano następnego dnia udałam się na przystanek i usiadłam na ławce, żeby zjeść szybkie śniadanie – rogalik popity wodą z butelki.
Jakie było moje zdumienie, kiedy nagle zobaczyłam zbliżającą się Priskę – fankę ze Szwajcarii. Byłam przekonana, że podróżuje ona swoim samochodem, bo tak na ogół robi jeżdżąc na koncerty Miki. Moje zdumienie wzrosło jeszcze bardziej, kiedy dowiedziałam się, że dołączą do nas kolejne osoby – grupa włoskich fanek plus Ina z Bułgarii. Okazało się, że podróżowanie autokarem jest najpraktyczniejsze i najtańsze.
W ten oto sposób w moją podróż do Chieti udałam się Mika Tour Busem 🙂 Razem było nas osiem osób. Pięciogodzinna podróż minęła nie wiadomo kiedy.
Wysiadłyśmy na dworcu w Chieti o godzinie 13:00 i przeżyłyśmy szok termiczny. Było tak gorąco, że nie dało się wytrzymać na słońcu! W dodatku nie było taksówek. Chieti to mała miejscowość i nagły napływ gości na koncert spowodował, że zabrakło taksówek. Dobrze, że byłam z grupą włoską. Dziewczyny zaczęły dzwonić na radio taxi i wreszcie dostały prywatny numer taksówki, która po nas przyjechała. Jeszcze ustaliłyśmy z kierowcą, że wróci po następną grupę osób.
Ja mieszkałam w innym hotelu więc wysiadłam po drodze. Miałyśmy się spotkać przed koncertem za kilka godzin.
Dobrze, że miejsca były numerowane i nie trzeba było czekać godzinami przed wejściem do Arena la Civitella. W Materze nie wolno było wnosić wody w butelkach. Wszystkie napoje sprzedawano w wielorazowych kubkach z plastiku. W Chieti można było wnieść butelki, ale trzeba było zostawić zakrętki. Oczywiście bałam się, że woda mi się wyleje do torby, w której miałam plakat Miki z Cattoliki (do podpisu, jeśli uda się z nim spotkać po koncercie) i banner. Co prawda woda mi się nie wylała do torby, ale kiedy postawiłam ją koło krzesła, ktoś przechodząc przewrócił ją i część wody się wylała na ziemię. Te restrykcje związane z butelkami na koncertach są dla mnie jedną wielką zagadką.
Ale przejdźmy już do samego koncertu.
Mika zaczął od Lollipop i od razu zażartował z Vincenta, że „ten facet i tak nie rozumie, co ja teraz mówię. To jest Vincent i on mówi po francusku. Nie rozumie po angielsku, nie rozumie po włosku”.
Przez pierwsze dwa, trzy utwory podbiegaliśmy do barierki, a ochrona kazała nam wracać na swoje miejsca. No, oni nie wiedzą, jak wyglądają koncerty Miki!
W trakcie Origin Of Love Mika zachwycał się antyczną areną, na której kiedy zaczynasz śpiewać, to dostajesz w twarz dźwiękiem, który do ciebie wraca odbity od ścian.
„Jest gorąco, ale powoli zaczynam się rozkręcać – mówi Mika – a wy? Hmmm. Jeszcze nie? Nie martwcie się, to się zmieni. Kto już był na moim koncercie? (my w pierwszych rzędach wszyscy podnosimy ręce w górę, ale z tyłu chyba niewiele osób to zrobiło) Widzę, że cała masa ludzi nigdy nie była na moim koncercie! No cóż, to dobra okazja dla mnie! Bo na koncertach Miki zaczynamy bardzo elegancko, ze szklanką zimnego piwa, albo butelką wody w ręce. Ale to piękno i elegancja nie trwają długo. Ponieważ zasada numer jeden brzmi: tutaj śpiewa się o miłości, właśnie tak. Powtarzajcie za mną: Love love love love love you’re the origin of love”….
A potem przyszedł czas na Big Girl. Ale Mika najpierw zrobił wstęp. Inny niż zwykle.
„Korytarz prowadzący do mojej garderoby i ściany są zabytkowe. Dosłownie. Wyłożone jest antycznymi mozaikami. Po raz pierwszy w życiu mam garderobę wyłożoną prawdziwymi romańskimi mozaikami. To piękne miejsce. Nawet powiedziałbym magiczne. Ale chciałbym was zabrać w inne miejsce, prawie równie magiczne. Nie ma tam romańskich mozaik, ale śmierdzi piwem i potem”.
… i ciąg dalszy znamy. Chodzi o Butterfly Lounge, gdzie ludzie tańczą ze sobą, nawet jeśli się nie znają. I zaczynamy Big Girl!
I kiedy Mika powoli zaczął zbliżać się do schodków (wiemy po co), znów byliśmy przy barierce. I tym razem już tam zostaliśmy do końca koncertu 🙂
Oczywiście cała arena wstała ze swych miejsc i wszyscy tańczyli, śpiewali i obserwowali Mikę, który krążył wśród krzeseł, a nawet wspiął się na tylne rzędy tworzące półłuk amfiteatru.
Tiny Love – tym razem bez magicznego fortepianu.
Tym razem Mika zaśpiewał Good Guys ze sceny. Uwielbiam patrzeć jak pod koniec pozwala śpiewać publiczności 🙂
Za to przy Stardust Mika znów był w tłumie. Aż zaczęłam nagrywać, bo widok był przepiękny. Układ amfiteatru sprawił, że widziałam Mikę na tle publiczności, która śpiewała razem z nim. A piosenka zdawała się nie mieć końca. Mika powtarzał refren wielokrotnie. Może to tylko moje złudzenie, ale w Chieti to była chyba najdłuższa wersja tej piosenki. I bardzo mi się to podobało 🙂
Jak zwykle Mika czytał bannery przygotowane przez fanów. Po po dłuższej chwili zaczął rozmawiać z Michellą – fanką z Włoch, która na banerze napisała, że chciałaby przeczytać „Odę do Miki”, którą osobiście napisała. Mika długo nie mógł się zdecydować. Bał się, że usłyszy słowa, które go zawstydzą. A może zawstydzą jej autorkę? Ale Michella nie ustępowała. No i usłyszeliśmy „Odę do Miki”. W dodatku zażyczyła sobie podkładu muzycznego. „Nic podobnego nie zdarzyło się jeszcze na moim koncercie” – zawołał Mika. Vincent zaczął grać, ale Mika poprosił o coś mniej romantycznego, bo inaczej zrobi mu się niedobrze.
A jeśli Was to interesuje, oto włoski tekst „Oda do Miki”. Nie podejmuję się tłumaczenia. Mój włoski jest zbyt ubogi, by oddać wszystkie niuanse poematu. A Google translator kompletnie nie poradził sobie z tym pięknym tekstem 😉
Ode a Mika
Eccoti qui di nuovo sul palco
Tu che sei così alto, ma non solo di statura
Il tuo genio è senza misura
Artista totale,
Sai cantare, ballare, intrattenere e disegnare
Sai creare con intelligenza e sensibilità
Leggerezza e profondità!
Puoi infiammare una piazza
Canti e la gente diventa pazza!
Spargi ovunque l’allegria
E come per magia la tristezza scappa via
La tua musica e potente
Scuote il cuore e accende la mente
La tua energia è incontenibile
Sei un performer incredibile
Nelle tue canzoni trovo tutto: gioia, dolore, difficoltà, resilienza, amore e libertà
Con te, il pensiero e la parola possono farsi materia e la fantasia vola
(stasera non c’è il pianoforte non c’è però…)
I tuoi abiti sono poesia
Racconto ed eleganza
E nei dettagli hanno importanza
Ormai da anni il tuo mondo colorato
È da noi italiani approdato
Ci hai stupito e meravigliato in un italiano un po’ stentato
Ora lo parli fluentemente, altra cosa in cui sei eccellente
L’Italia è un paese strano, ma qui c’è sole passione calore
e si mangia a tutte le ore
A te piace mangiare quindi non ti puoi lamentare
Posso andare avanti per ore ma lo show può continuare
Prima di andare però lasciamo dire, insieme al pubblico se mi segue, una cosa devi sapere
Ogni volta che tornerai qui avrai sempre il nostro: amore
Happy Ending w Chieti znów było bardzo wzruszające. Bez magicznego fortepianu, bez wsparcia Clement. Tylko my i Mika…
Ale żeby nie popadać w melancholię zatańczmy do Elle Me Dit!!! Zwróćcie uwagę, że od koncertu w Talence Mika pamięta słowa tej piosenki 🙂
Ale poezja na scenie to nie jedyny moment współpracy z widownią.
Fani zaczęli coś krzyczeć i Mika odniósł wrażenie, że słyszy jakiś obcy język. Portugalski? Nie. To był lokalny dialekt z Abruzji! Mika spytał, kto dobrze zna ten dialekt i zaprosił na scenę Williama, który nauczył Mikę kilku zdań 🙂
Zakończenie koncertu bez zmian: Grace Kelly, We Are Golden, Love Today i finał z remixem Yo-Yo.
Love Today z nowym intro. Po czym Mika pojawia się na tle oświetlonego tła i wygląda jak sylwetka z teatru cieni. Ubrany w czerwony garnitur, który pierwszy raz widzieliśmy w Talence i za którym zaczęłam tęsknić. Mika wygląda w nim jeszcze szczuplej!
I właściwie wiemy, co wydarzy się później. Czas na zmianę kostiumu. Mika schodzi ze sceny i powraca w zielonej pelerynie i z maską tygrysa. Tylko że…
Na widowni znajduje się drugi tygrys. I Mika zaprasza go na scenę.
To Melissa. Młoda fanka z Sycylii, która sama wykonała swoją maskę z papieru i kleju na bazie kasku kolarskiego.
I to jest wspaniałe zakończenie koncertu!!!!! To była radość, która ogarnęła całą publiczność. Mika zrobił piękne zakończenie, a Melissa wydawała się być kompletnie bez tremy tańcząc razem z Miką i imitując jego ruchy.
Czas na pożegnanie. Ale mały tygrys miał jeszcze bonus. Poszedł za kulisy razem z Miką 🙂
Po koncercie bardzo dużo osób czekało na Mikę. Po jakichś 30 minutach Mika przejechał obok nas nie zatrzymując się. Udało mi się jedynie nagrać, jak macha do nas ręką.
Oto zdjęcia, które zrobiłam Melisie przed koncertem.
Mika złożył autograf na masce Melissy 🙂 Love this. Love you. 2023. Mika. Chieti.
Ale żeby jeszcze lepiej zakończyć historię koncertu w Chieti, to jeszcze muszę Wam coś powiedzieć. Na drugi dzień rano miałam autobus do Rzymu. I jaka była moja radość, kiedy nagle zobaczyłam w drzwiach poczekalni Melissę z głową tygrysa zapakowaną w plastikową torbę, a zaraz potem weszła za nią jej siostra. Okazało się, że jadą tym samym autobusem. Niestety miejsca były numerowane i siedziałyśmy daleko od siebie. Zdążyłam tylko zamienić z nimi kilka słów, z których dowiedziałam się, że są siostrami ( anie mamą i córką jak myślałąm wcześniej) i wracają do Palermo.
I to są właśnie sytuacje, która mogą się przydarzyć, kiedy podróżujesz za Miką przez pół Europy 🙂
To był mój ostatni zaplanowany koncert. Teraz czekam na nowe wydarzenia jesienią i zimą tego roku. Bo mam nadzieję, że będzie jeszcze dużo okazji aby zobaczyć Mikę na scenie.
Po trzech dniach spędzonych w Rzymie nadszedł dzień koncertu w Materze.
Upały dają się we znaki w całych prawie Włoszech. A na południu jest coraz gorzej. Temperatura sięga 40 stopni.
Dotarłam do Matery wieczorem na dzień przed koncertem. I nawet kiedy wyszłam około godziny 21:00, żeby choć trochę zwiedzić to niezwykłe miasto, po półgodzinie już chciałam wracać do klimatyzowanego pokoju w B&B.
Koncert miał się zacząć na drugi dzień o godzinie 21:00 i liczyłam na to, że temperatura obniży się z panujących przez cały dzień 38 stopni Celsjusza. Szczególnie, że Cava Del Sole to dawny kamieniołom. Miejsca tym razem nie były numerowane. Jedyny podział to PIT, czyli wydzielona część na przeciw sceny i cała reszta dalej z tyłu.
Miałam bilet PIT i upał spowodował, że nie miałam siły koczować przez wiele godzin pod bramą. Postanowiłam skorzystać ze specjalnego autobusu o godzinie 18:00, który dowoził (i po koncercie odwoził) widzów z centrum miasta.
Nie liczyłam na miejsce przy barierce. Przy panującym upale było mi kompletnie obojętne gdzie się znajdę.
Okazało się, że bramę otwarto z godzinnym opóźnieniem i kiedy specjalny autobus zatrzymał się przed bramą, ludzie nadal czekali na wejście. O 19:00 bramę otwarto i mogliśmy wejść do kamieniołomu. Miejsce jest naprawdę bardzo oryginalne i piękne.
Kiedy weszłam do sektora PIT oczywiście najlepsze miejsca pod sceną były już zajęte. Jednak wypatrzyłam jedno małe puste miejsce przy barierce po prawej stronie i stamtąd właśnie mogłam obejrzeć cały koncert! W dodatku moje miejsce znajdowało się dokładnie na przeciwko schodków, po których Mika miał schodzić do publiczności!
Po obu stronach miałam fanów włoskich, a za mną dwie dziewczyny z Francji 🙂
Z tego co dotąd zaobserwowałam Mika zaczyna show albo od Lollipop albo od Love Today.
W Materze na początek usłyszeliśmy wstęp do Lollipop. Mika wszedł na scenę w swoim pięknym białym garniturze.
Przy Origin Of Love zażartował nawet, że ubrał się jak na ślub. Oczywiście natychmiast ktoś z publiczności krzyknął : Poślub mnie!!!!!
Mika żartował też z chmary komarów krążących wokół jego twarzy. Choć pewnie dla niego to nie było śmieszne.
Fani, którzy widzieli tegoroczne koncerty wiedzą, że przy piosence Big Girl Mika schodzi do publiczności i doprowadza fanów do szaleństwa 🙂 Tak że nawet jeśli jesteś gdzieś z tyłu widowni, może się okazać, że Mika stanie przed tobą i zaprosi cię do wspólnej zabawy 🙂
Tiny Love – Mika zawsze opowiada jakąś historię na początku lub pod koniec utworu. I często jest to związane z jego mamą. Tym razem Mika nawiązał do Big Girl, piosenki, którą poświęcił swojej mamie i ciotce. Obie były „big girls”. Mika wspomina chwilę, kiedy zaprezentował piosenkę po raz pierwszy swojej mamie. Przez kilka minut nie wiedział, czy dostanie wielkiego całusa, czy „z liścia”. Po chwili jego mama stwierdziła: może być. I wyszła z pokoju 🙂 Potem przez wiele lat słuchała tej piosenki będąc wśród publiczności i tańczyła jak szalona. To była jej prawdziwa odpowiedź.
Już kilka razy widziałam jak w czasie Tiny Love rozkwita ogród w magicznym fortepianie. I za każdym razem nie mogę oderwać od niego wzroku 🙂
Jak zwykle kiedy słyszę pierwsze dźwięki Relax, wyjmuję moją polską flagę. Dlatego nie nagrywam tego utworu od prawie roku.
I tym razem Mika ją zauważył (w końcu byłam w pierwszy rzędzie!). Szeroki uśmiech pojawił się na jego twarzy. Wtedy pokazałam mu palcami znak V i Mika odpowiedział tym samym 🙂
Pod koniec utworu, kiedy Mika usiadł do fortepianu włączyłam kamerę i nagrałam ten śmieszny moment, kiedy Mika stwierdza, że mężczyźni coś słabo śpiewają. Wybrał z publiczności jednego pana i powiedział, że to jest kapitan męskiej załogi. I wszyscy panowie mają robić to co on każe. I Mika zaśpiewał niskim głosem 🙂
Mika śpiewa teraz Overrated na każdym koncercie. Zawsze lubiłam ten utwór i teraz słucham go z wielką przyjemnością, chociaż tekst nie nastraja optymistycznie, a Mika bardzo mocno angażuje się emocjonalnie.
Trudno jest mi nagrać tę piosenkę z dobrym dźwiękiem. Bas i bębny są bardzo głośne i dźwięk na moich filmach jest przesterowany.
Zanim Mika zaczął śpiewać kolejny utwór, zauważył, że na niebie pojawiły się błyski. Najpierw myślałam, że to może burza się zbliża. Ale to były fajerwerki! Tylko że w kamieniołomie nie było ich widać. Byliśmy otoczeni skałami z trzech stron. I jak powiedział Mika, chociaż nie możemy ich zobaczyć, to możemy spojrzeć na gwiazdy. I tak nawiązał do Good Guys (’cause some of us in the gutter, are looking up at the stars).
Nagrałam tylko krótkie intro. Potem Mika wszedł między publiczność.
Praktycznie na każdym koncercie Mika czyta banery przygotowane przez fanów i jedną osobę zaprasza na scenę. Często jest to ktoś, kto chce zagrać na fortepianie. Ale ostatnio są chętni do śpiewania. Mika zażartować, że często zdarza mu się pomylić tekst, ponieważ czyta napisy na banerach 🙂
Tym razem Mika wybrał baner Rity, która napisałam że chciałaby zaśpiewać Stardust. Mika zrobił to w środku piosenki Stardust i w ten sposób praktycznie usłyszeliśmy ten utwór dwa razy 🙂
Okazało się, że Rita ma problemy ze wzrokiem. Mika natychmiast to zauważył, kiedy dziewczyna przechodziła przez barierkę i od razu wezwał ochroniarzy, aby jej pomogli.
Nagrałam całość od momentu, kiedy Mika zaczął opowiadać o historii z banerami.
We Włoszech Mika śpiewa dwie piosenki po francusku: Boum, Boum, Boum i Elle Me Dit. Stojące za mną dwie dziewczyny z Francji śpiewały bardzo głośno 🙂
A kiedy Mika zaprosił nas do wybrania sobie kogoś do tańca w trakcie Elle Me Dit, ja, dwie Francuzki i dwie Włoszki utworzyłyśmy krąg i tańczyłyśmy razem trzymając się za ręce!
Znów bardzo lubię Happy Ending. Mika nie ma już problemów z głosem i jego improwizacje pod koniec są bardzo wzruszające. Teraz inaczej interpretuję tekst utworu. Mika często stoi blisko fortepianu, a w Materze siedział na nim z Clement i myślę, że on śpiewa do swojej mamy, która odeszła. Ten ogród ją właśnie reprezentuje. Jest w nim napis „May Your Head Always Bloom”. I kwiaty rozkwitają pod koniec utworu.
„Tak wygląda nasz miłość. Jakby była wieczna. A potem żyjemy dalej, ale już nie razem”.
This is the way you left me, I’m not pretending No hope, no love, no glory, no happy ending This is the way that we love, like it’s forever Then live the rest of our life, but not together
Dopiero oglądając wideo zauważyłam, że na końcu Mika wyciera oko ręką. Pot czy łza?
Standardowy finał to Grace Kelly, We Are Golden i Love Today.
Do Love Today Mika założył purpurowy garnitur z wielkim kwiatem, który po raz pierwszy zobaczyliśmy w Bristolu. Oczywiście szybko zdjął marynarkę, aby założyć zieloną pelerynę i maskę tygrysa. Uwielbiam ten moment!
Energia rośnie aż do tańca w pelerynie i masce tygrysa. Ekstaza z Love Today łączy się z remixem Yo-Yo. To genialny sposób na zakończenie koncertu w sposób, kiedy wszyscy tańczą i potem rozchodzą się powoli w dobrych nastrojach. Choć czasami ja bym jeszcze została. Może Mika jeszcze do nas wyjdzie? Ale biorąc pod uwagę, że koncert trwał równe dwie godziny, wiem, że Mika na pewno jest bardzo zmęczony występem zwłaszcza w tak upalny wieczór. Dał z siebie wszystko. Czas na odpoczynek.
Wiem, że Mika podszedł później na chwilę do czekającej grupy fanów. Ale ja miałam mój specjalny autobus powrotny do centrum miasta. A rano autokar do Chieti. I właśnie rano czekała mnie bardzo miła niespodzianka. Ale o tym już w kolejnej relacji 🙂
Co ciekawe na ogrodzeniu miejsca, w którym odbywał się festiwal pojawił się obraz takiego oto tygrysa 🙂 Od razu skojarzył się nam z maską, którą Mika zakłada na zakończenie koncertów 🙂
Mika zaczął od Love Today. Setlista była standardowa.
Znalazłam to oto wideo, które jest kompilacją chyba wszystkich utworów 🙂 Jak na nim widać, Mika zaczął, kiedy jeszcze słońce nie zaszło.
Nie było dużego magicznego fortepianu.
Kiedy Mika wędrował pośród publiczności w trakcie piosenki Big Girl, ktoś wylał na niego wino (dobrego gatunku, jak powiedział Mika). Ale teraz, kiedy chciał zacząć śpiewać Tiny Love ten zapach zaczął mu przeszkadzać. I jak to Mika, oczywiście bardzo go to rozśmieszyło 🙂
Mara zamieściła kilka filmików w jednym wpisie. Wstęp do Tiny Love, wstęp do Big Girl.
Przy Boum Boum Boum Mika zabrał kilku fanom różne akcesoria.
We wstępie do Yo-Yo Mika wyjaśnił, że artysta na scenie w 95% czasu myśli o występie. A przez pozostałe 5% myśli o innych rzeczach. Jak na przykład: czy ma zasunięty rozporek w spodniach, że zjadłby pieczonego kurczaka… Ale Mika postanowił podzielić się również innymi spostrzeżeniami. Ostatnio gra dużo koncertów na całym świecie i są festiwale, gdzie organizatorzy dbają o widownię i na przykład kładą na ziemi specjalną trawę. I są festiwale, gdzie nie ma trawy tylko gruba warstwa błota. I kiedy dzisiaj Mika tańczył wśród publiczności myślał, że chodzi po dywanie. Spojrzał w dół i zobaczył, że to jest piękna zielona trawa. I pomyślał, że tu jest taka piękna trawa, a przed jego domem trawa jest martwa. I kolejna myśl jaka mu przyszła do głowy to to, że obecni tu ludzie zadepczą i zniszczą tę piękną trawę! Takie myśli przychodzą Mice do głowy w czasie występu 🙂
A potem Mika założył plastikową koronę Vincentowi na głowę i zaczął mu dokuczać.
Marostica to niewielka miejscowość w północnej części Włoch. Ze względów logistycznych nie pojechałam tam. Miałam już zaplanowany pobyt w Rzymie i potem wyjazd na południe do Matery.
Dlatego zamieszczę tutaj to, co znalazłam w mediach społecznościowych.
Wiem, że to był trudny koncert dla Miki. Ochrona bardzo pilnowała, aby ludzie siedzieli na swoich miejscach. A my, fani Miki, wiemy, że nie tak wyglądają jego koncerty.
Długo trwało zanim Mika rozgrzał publiczność. Między innymi wchodząc między krzesła.
Ciekawe, że w Marostice Mika był otoczony ekipą filmową z logo niemieckiej telewizji. Czy szykuje się jakiś dokument? A może są plany zaproszenia Miki do Niemiec? Nie wiemy.
Mika a donné une interview pour son concert de ce soir 🎦
Mika zaprosił również na scenę Manuelę, która trzymała baner, że chciałaby zaśpiewać Stardust razem z Miką jako swój prezent z okazji ukończenia szkoły. Ze zdenerwowania nie wyszło jest najlepiej, ale nie codziennie stoi się na scenie ze swoim ulubionym artystą. Dziewczyna gra na fortepianie i z pewnością potrafi dobrze zaśpiewać.
Mika kazał jej zamknąć oczy. „Wierz mi, tak jest łatwiej” – powiedział 🙂
Była też zabawna sytuacja przy piosence Underwater, kiedy to Mika kazał śpiewać osobom stojącym na balkonie. Niejaka Alessandra dała popis swoich możliwości głosowych 🙂
Kolejny upalny dzień we Włoszech. Tym razem jestem w Perugii, gdzie dotarłam samochodem wynajętym przez Zitę. Nawet zrobiłyśmy sobie mały piknik nad jeziorem Trasimeno koło Perugii.
W dniu koncertu MFC zorganizował wspólne wyjście na obiad w południe. Przed tym jeszcze udało mi się trochę zwiedzić miasto. Ale leży ono na stromym wzgórzu i chodzenie w górę i w dół przy 35 stopniach było wyzwaniem. W południe zaczęliśmy się zbierać. Finalnie było nas chyba 20 osób z wielu krajów Europy. Usiedliśmy przy stołach na zewnątrz małego baru serwującego kanapki na gorąco i napoje. Obsługa ochoczo łączyła stoliki, abyśmy się wszyscy pomieścili (zaczęło się od siedmiu osób). Koło godziny drugiej po południu stwierdziłam, że czas na sjestę. Zostawiłam towarzystwo i poszłam do mojego mieszkania B&B, w którym panował miły chłód.
Wiem, że część grupy poszła potem posłuchać soundchecku. Mika był tym razem obecny. I może również dlatego kazano wszystkim opuścić obiekt.
Najpierw byłam umówiona z Zitą, aby razem iść na koncert o godzinie 20:00. Jednak miasto było tak zakorkowane, że Zita długo nie mogła znaleźć miejsca do zaparkowania. Wiec poszłam sama, a ona dołączyła do mnie po jakichś 15 minutach. Ku naszemu zdziwieniu obiekt był prawie pusty. Być może ze względu na upał ludzie zwlekali z wyjściem z domu?
Przygotowana była fan action I dziewczyny porozkładały na krzesłach wydrukowane flagi LGBT+. Mieliśmy je podnieść w górę przy Origin Of Love.
Cały festiwal był obsługiwany przez Radio Monte Carlo. Dlatego koncert zaczął się bardzo oficjalnie, ponieważ pierwsze 10 minut było transmitowane na żywo.
Nie będę opisywać każdego utworu, ale opowiem Wam o tych szczególnych momentach, które sprawiły, że znów ten koncert był szczególny.
Widać było, że ten występ na Jazz Festival był dla Miki bardzo ważny. Jako wielki miłośnik muzyki jazzowej czuł się zaszczycony, że on, muzyk popowy może tu wystąpić.
Przyznam, że atmosfera całego koncertu przypominała mi występ w Arena di Verona w zeszłym roku. Mika wielokrotnie wchodził między publiczność. A nawet na środku ustawiono jego małe, kolorowe pianino (podobnie jak w Weronie). I Mika na nim grał, albo tańczył. Wyobraźcie sobie radość ludzi siedzących w odległych rzędach, kiedy Mika stał tuż przed nimi!!!
Tiny Love – Mika już kilkukrotnie zapraszał na scenę fanów pragnących zagrać na fortepianie. Na ogół to była piosenka Underwater. Kiedyś zdarzyło się to przy Lollipop. Tym razem fanka chciała zagrać Tiny Love. I Mika postanowił podjąć to ryzyko. Ta dziewczyna to Lotte i jeśli dobrze pamiętam jest z Belgii. Zagrała bardzo dobrze i Mika był zadowolony 😃
Z góry przepraszam za niezbyt dobry dźwięk we wszystkich filmach. Niestety niskie tony były tak głośne (zwłaszcza jeden z bębnów Woutera) że wszyscy mamy przesterowane audio.
Boum Boum Boum – ciekawe że Mika zaśpiewał dwie piosenki po francusku. Przy Boum Boum Boum wziął od fanki duży biały kapelusz, który przypomniał tort weselny 🤣 I Mika szalał z nim na głowie, a nawet ubrał go na głowę jednej z chórzystek 🤣 No właśnie, nie napisałam, obecny był chór, podobnie jak w Bristolu.
Przyznam że ten bladoróżowy garnitur jest jednym z moich ulubionych!
Happy Ending – Przyznam, że jeszcze do niedawna nie lubiłam jak Mika śpiewał ten utwór a capella lub przy akompaniamencie gitary (Tim lub Clément). Często zbyt forsował wysokie tony i głos mu się łamał. Ale od kiedy zmienił (nareszcie! ) technikę, znów pięknie wykonuje ten utwór. Chyba pierwszy raz to zrobił w Cheltenham.
Underwater – przy tej piosence zawsze się świetnie bawię. W Perugii Mika wspominał swój pierwszy występ na Jazz Festival i jak bardzo się tym przejmował.
I oczywiście Mika zawsze angażuje całą publiczność. Również tę, obserwującą koncert z okolicznych okien i balkonów. A tym razem dorzucił tych, stojących na zewnątrz, bo nie stać ich na kupno biletu, albo nie ma już miejsc.
Big Girl – zamieszczam ten film, żebyście mogli zobaczyć atmosferę panującą na widowni. Publiczność szalała! Przez pierwsze dwie piosenki ochrona kazała nam siadać. Potem dali sobie spokój i bawiliśmy się jak w wielkiej dyskotece 😃
Mika zmienia setlistę oraz dobiera stroje do każdego koncertu. Na przykład w Cattolice nie było peleryny ani głowy tygrysa.
Tym razem przy Love Today założył swoją wiklinową koronę.
Ale szybko zdjął ją i… Poszedł po maskę tygrysa.
Co do mojej standardowej akcji machania polską flagą w czasie Rekax, to tym razem chyba Mika jej nie widział. Byłam dosyć daleko od sceny i chyba było zbyt ciemno. Za to wydaje mi się, że Mika zauważył mój tęczowy kwiat z papieru (test do fan action w Bristolu 😃 ). Na filmie Romy widać jak Mika robi serce z dłoni. To był TEN moment 😃
Właśnie na Forum MFC Deb zamieściła zdjęcia zrobione przez fotografa Miki Danilo d’Auria. Jest również moje zdjęcie z papierowym kwiatem 😃
Po koncercie dosyć długo czekaliśmy na Mikę koło sceny. Niestety w pewnym momencie ochrona poinformowała nas, że Mika już opuścił arenę. I nie dziwi mnie to wcale. Było tak bardzo gorąco, a on dał z siebie chyba jeszcze więcej niż zwykle. Musiał być wykończony!
Zobaczcie jak wygląda „wejście smoka” i zejście Gladiatora że sceny 😃
Cattolica to mój pierwszy z serii koncertów we Włoszech. Nie mogłam się doczekać. Trasę miałam zaplanowaną od wielu tygodni i wreszcie nadszedł czas. Poleciałam samolotem do Rzymu i stamtąd bezpośrednim pociągiem dojechałam na przeciwległe wybrzeże Włoch. Przez ostatnie 20 minut podróży jechaliśmy wzdłuż Adriatyku i wtedy poczułam zapach wakacji, których nie miałam od chyba sześciu lat. A jak wakacje to i wysokie temperatury. Poczułam to jeszcze na lotnisku w Rzymie. W Cattolice, która jest typową miejscowością wakacyjną ledwie dowlokłam się do hotelu. Tylko chłodny prysznic mógł mnie uratować.
Od razu poczułam się lepiej i na kolację umówiłam się z Zitą, fanką z Niemiec (a tak naprawdę z Węgier 🙂 ) Już dwa tygodnie wcześniej Zita zaproponowała mi wspólny przejazd z Cattoliki do Perugii wynajętym przez nią samochodem i właściwie trzymaliśmy się razem przez te trzy dni.
Jeszcze przed kolacją okazało się że Zita trafiła na Centrum Kultury, które zajmowało się między innymi promocją koncertu Miki i udało jej się wyprosić plakat że zdjęciem, które dobrze znamy.
No to nie było wyjścia. Poszłyśmy tam razem i…. udało się uprosić bardzo miłą panią o ostatni plakat jaki jej został!!!!! Tak. Mam ten plakat z datą 8 lipca 2023!!!!!!! I jeśli myślicie, że „okres cudów ” w Cattolice się skończył, to się mylicie.
W dniu koncertu postanowiłyśmy po południu przejść się w okolice Areny Della Regina. Może będzie soundcheck? I tak właśnie było. Przez kilka minut zrobiłam nawet live’a na Instagramie. Okazało się, że była tam też grupka fanek (głównie z Włoch). Ponieważ soundcheck szybko się skończył (bez Miki), posiedziałyśmy jeszcze chwilę razem i wróciliśmy do naszych hoteli, aby przygotować się na koncert. Ja z Zitą poszłyśmy na kanapkę w okolicach jej hotelu. Okazało się, że muzycy Miki dostali tam zakwaterowanie. A sprawa się wydała dzięki story Clément de Witt’a, na której pokazał widok z balkonu swojego pokoju. I ten widok był identyczny z widokiem z pokoju Zity!!!! Ale to jeszcze nie koniec niespodzianek.
Jedząc kanapki Zita zdradziła mi swoje marzenie. Chciała zagrać z Miką Underwater. Przygotowała nawet prosty banner, ale nie wiedziała, czy starczy jej odwagi, żeby go pokazać. Chyba domyślacie się, co jej poradziłam. Podążaj za marzeniami. Jeśli nie teraz, to kiedy? Nie wiadomo kiedy Mika zauważy banner i jak zareaguje. Ale jeśli Zita go nie pokaże, to jej marzenie na pewno się nie spełni. Szybko poszłyśmy się przebrać i razem udałyśmy się do Areny. Zita miała miejsce w pierwszym rzędzie po lewej stronie sceny, a ja podobne po prawej stronie. Tak że nie widziałyśmy się w tłumie ludzi.
Rozpoczął się koncert. Mika wkroczył na scenę w swoim zielonym, cekinowym garniturze i zaczął od Love Today!!!!! I od razu wszyscy zaczęli tańczyć i śpiewać!!! Acha, muszę jeszcze wspomnieć, że ten wieczór w Cattolice był obchodzony jako „la notte rosa” (różowa noc – nie udało mi się dowiedzieć z czym to było związane, ale całe miasto było udekorowane różowymi balonami, kwiatami i flagami). Dlatego MFC przygotował fan action I rozdano publiczności różowe balony, które nadmuchaliśmy od razu i zaczęliśmy nimi machać, kiedy tylko pojawił się Mika. Potem były kolejno Origin Of Love i Ice Cream. Postaram się dodać więcej linków do filmów. Trudno jest mi to robić redagując wpis na telefonie.
Jak to już jest w zwyczaju przed Big Girl Mika znika aby się przebrać. A kiedy znów się pojawia, to zeskakuje że sceny, żeby „lepiej się poznać” z publicznością. I publiczność to kocha!!!
Tiny Love to oczywiście rozkwitający fortepian. Tym razem mechanizm zadziałał poprawnie i Mika stanął w kwiecistym ogrodzie z napisem „MAY YOUR HEAD ALWAYS BLOOM”.
Po Rain pierwsza niespodzianka. Mika wykonał Overrated!!!! Kilkakrotnie w tym roku słyszeliśmy ten utwór w trakcie soundchecku, ale nie w trakcie koncertu. No i tym razem BYŁ!!!!!!
Przy Relax oczywiście wyciągnęłam moją flagę i Mika ja zauważył :-).
Kolejny utwór, który zaczął regularnie się pojawiać to Good Guys. Ale to mało. Przy tej piosence Mika znów opuszcza scenę i krąży wokół nas.
Nie filmowałam, bo niewiele widziałam.
I właśnie tak krążąc Mika zauważył kilka bannerów. Nie wiem co było na niektórych, ponieważ Mika stwierdził, że w miejscowości, która nazywa się Cattolica, nie może ich zacytować 🙂
Zauważył również banner z prośbą o zagranie na fortepianie Underwater. Mika mówił po włosku. Ponieważ zrozumiałam co powiedział, wyszukałam kamerą miejsce, gdzie powinna znajdować się Zita. I ona tam stała że swoim bannerem, nie rozumiejąc jeszcze wtedy, że Mika mówił do niej! Dopiero fanka z Włoch powiedziała jej o co chodzi.
I w ten sposób Zita znalazła się na scenie! Nie mogłam w to uwierzyć. Ale tak było.
Mika oczywiście jak zawsze obawia się, czy zaproszona osoba naprawdę dobrze gra. Ale wystarczył pierwszy akord i reakcja Miki była jednoznaczna. Zita zagrała po prostu pięknie! Nie poprawnie, ale pięknie! Mika gorąco jej potem podziękował, a nawet mocno ją przytulił ♥️ To byl piękny moment.
Ponieważ na moim filmie nie widać Zity. Dorzucam film Romy, która miała lepszy widok.
Ponieważ byliśmy we Włoszech, Mika zdecydował się zaśpiewać Stardust. Oczywiście że wstawkami po włosku. Ale żeby nie było tak łatwo, Mika zaśpiewał również Elle Me Dit I trochę żartował sobie, że Włosi nie znają dobrze tekstu.
Na koniec tradycyjnie były utwory Grace Kelly I We Are Golden. Co ciekawe, Mika nie przebrał się tym razem w pelerynę. Nie było również głowy tygrysa.
Po zakończeniu remixu Yo-Yo wszyscy jeszcze czekali i wołali Mikę na bis. Ale to już był koniec.
Jeszcze przed koncertem ustaliliśmy, gdzie jest wyjście dla artystów i szybko pobiegliśmy tam. Rozglądałam się za Zitą, którą straciłam z oczu po jej występie. Odnalazłam ją przy wyjściu dla artystów i uściskałyśmy się mocno. Obie nie wierzyłyśmy, że Mika właśnie ją dziś wybrał. I że wszystko tak pięknie wyszło.
Wreszcie Mika pojawił się na podjeździe dla samochodów. Cześć fanów pobiegła w stronę ogrodzenia zamiast czekać przy bramie. No i oni wygrali. Mika podszedł do ogrodzenia z siatki i z 10 minut rozmawiał z tymi, którzy byli najbliżej.
My czekaliśmy przy bramie. Tym razem Mika odjechał swoim angielskim Range Roverem I tylko zdążył nam pomachać. I to był koniec.
Jeszcze tylko poszłam z Zitą odszukać jej banner, który chciała zachować na pamiątkę. Na szczęście teren był otwarty i szybko udało mi się wypatrzyć złożony papier tuż obok sceny. Banner został uratowany 😃
Mogłyśmy „spokojnie” wrócić do naszych hoteli. Śmiałam się, że w tak szczęśliwym dniu może się okazać, że spotka Mikę i muzyków z zespołu na kolacji. Co prawda tak się nie stało, ale osoba z recepcji powiedziała jej, że Mika rzeczywiście wpadł na chwilę do swoich kolegów 😃
Tak więc jak widzicie, to był szczególny koncert z wielu niezwykłych powodów. I na pewno jeszcze długo będę wspominać te chwile wzruszenia.
Na drugi dzień pojechałyśmy z Zitą do Perugii. Oczywiście przez całą drogę śpiewałyśmy piosenki Miki.
A na koniec Zita zapragnęła wypróbować fortepian, który stał we foyer jej hotelu. Oczywiście zaczęłam nagrywać 😃 Ale nie odważyłam się zaśpiewać w publicznym poniekąd miejsce 😜
Posłuchajcie tylko tego. Zita stwierdziła, że zrobiła za dużo błędów i pozwoliła mi opublikować tylko 30 sekund. A szkoda. No uważam, że zagrała świetnie. Co za talent!