Ostatni koncert w lipcu. Sardynia, Forte Arena w miejscowości Pula.
Już nie będę powtarzać, że koncert był wyjątkowy. Tak, był. Między innymi dlatego, że Mika mówił po włosku.
Mika powiedział na początku: Znajdujemy się w jednym z najpiękniejszych miejsc na ziemi. I pomyśleć, że jeszcze dziś rano obudziłem się w deszczowej północnej Anglii, a teraz jestem tu z wami w gorący wieczór”.
W czasie intro do Lollipop Mika wspomniał, że ostatni raz, kiedy mówił ze sceny po włosku, to było kilka lat temu, jeszcze przed pandemią.
Ta dziewczyna chciała zatańczyć do piosenki Boum Boum Boum. Proszę bardzo.
Ahlem a enflammé la scène de Jullouville hier soir en dansant le boum boum boum avec un Mika surpris de ses capacités incroyables en twerk @ahlem_holnimanpic.twitter.com/SjfUMhlRqt
Szkoda, że nie mogłam kontynuować podróży razem z Miką, dwa ostatnie koncerty we Francji – Colmar i Julouville były równie udane jak poprzednie.
Forma Miki nie spada. Przeciwnie, kiedy oglądam relacje tych, którzy mogli tam być, mam wrażenie, że Mika nie zna żadnych granic emanowania swoją energią. Publiczność szaleje. Często czytam, że osoby, które po raz pierwszy były na jego koncercie stały się jego fanami i chcą już iść na kolejny jego występ 🙂
Mika wpisał się do pamiątkowej księgi Foire Aux Vins. „Tylko tutaj… Ten festiwal za każdym razem sprawia, że jestem szczęśliwy. Dziękuję 10’000 razy ❤ Nigdy 3 bez 4. Mika. 2022”
Mika wystąpił w Colmar już trzy razy. Dał znać, że chętnie tu jeszcze wróci.
Tendre message de Mika sur le livre d'or de la foire aux vins de Colmar 🪶
« Only here… This festival makes me so happy every time. Merci 10 000 fois ❤️ jamais 3 sans 4 » Mika • 2022
Dwa dni po koncercie w Perpignan byłam już w Carcassonne. Jeszcze bardziej gorąco!!!! Przez to niewiele zobaczyłam w tym przepięknym mieście. Najważniejsze było, żebym w dobrej kondycji fizycznej dotarła na koncert Miki, który odbył się w niesamowitej scenerii średniowiecznego miasta. Akurat godzinę przed koncertem pogoda nagle się zmieniła. Zerwał się wiatr. Spadł deszcz. I od razu zrobiło się chłodniej.
Ponieważ miejsce jest niesamowite, również fani dopilnowali, aby koncert został na długo zapamiętany nie tylko przez widzów ale również przez Mikę. I chyba się udało! Takiej ilości fan action i interakcji z Miką chyba jeszcze nie było na żadnym jego koncercie 🙂 Co chwilę jego oczy błyszczały jak u dziecka, które patrzy na wystawę sklepu z zabawkami. Tym razem nie nagrałam zbyt wiele. Stałam tuż pod sceną i chciałam zatrzymać w pamięci każdy moment.
Poniżej zamieszczam filmy nie w porządku chronologicznym.
Fan actions:
W czasie Tiny Love zapaliliśmy latarki w naszych telefonach tworząc tęczę w całym audytorium. Oto film Romy, na którym widać publiczność i reakcję Miki. „To jest możliwe tylko w Carcassonne” – powiedział Mika. I powtórzył to kilka razy tego wieczora. 🙂
W czasie Yo-Yo pierwsze rzędy pokazały „oczy”, takie jak te z teledysku. To Romy przygotowała około 300 rekwizytów, które rozdała publiczności. Brawo Romy!!!! I Mika znów powtórzył, że coś takiego jest możliwe tylko w Carcassonne!
W trakcie Underwater Mika zauważył, że wiele osób trzymało kartki z napisem „Mareva”. Mareva, to dziewczyna, która wystąpiła z Miką na koncercie w Nimes. Miała kartkę z napisem, że chce zagrać na fortepianie Underwater i Mika ją zaprosił. Teraz fani chcieli Mice przypomnieć o Marevie. I Mika znów zaprosił ją na scenę.
W trakcie Origin Of Love fani pokazali białe i czerwone kartki, które ułożyły się w kształt czerwonego serca na białym tle. To powtórka z fan action w Carcassonne z 2016. Poniżej wideo również z 2016, na którym to widać.
Tak było w 2016.
Ina z Bułgarii miała 50 balonów ze światełkami LED w środku. Ja zabrałam ze sobą około 30 różnokolorowych balonów, które rozdałam ludziom. Między innymi miałam dwa żółte z uśmiechniętą buźką. Pierwszy żółty balon posłałam w kierunku Miki w trakcie Ice Cream. Zobaczcie tylko wyraz jego twarzy 🙂 Oczywiście balon nie przeżył spotkania z Miką 🙂
Drugą uśmiechniętą buźkę Mika wziął ode mnie sam w trakcie Grace Kelly. „But all her looks were too sad”… Ten balon również nie przeżył. A Mika z dziką satysfakcją spojrzał w moją stronę 🙂
Na początku filmu widać confetti po Elle Me Dit frunące w moją stronę. Co jakiś czas zrywał się lekki wiatr i porywał balony i confetti 🙂 Przepraszam za niestabilny obraz, ale musiałam pilnować mój balon 🙂
W trakcie Elle Me Dit Mika zauważył dziewczynę trzymającą karton z napisem „Chcę zatańczyć z Tobą na scenie”. No i jej życzenie zostało spełnione. A przy okazji Mika zaprosił do tańca również swojego siostrzeńca Beauregard’a, a po nim całą grupę fanów. Ochrona chyba bardzo się spociła patrząc na sytuację wymykającą się im spod kontroli!
Na koniec wystrzeliło działko z confetti i wszyscy wpadli w jeszcze większą euforię 🙂
Big Girl jest trzecią piosenką na setliście. Od pewnego czasu tradycją jest, że Mika wbiega między publiczność i razem tańczymy.
Tak było i tym razem. Na początku Max rozśmieszył Mikę swoimi tanecznymi krokami. „On nawet nie potrzebuje różowego garnituru”. Różowy garnitur to stan umysłu 🙂
Zawsze jestem daleko od Miki, kiedy on przebiega przez tłum. Tym razem wrócił na scenę tuż koło mnie 🙂 Sposób w jaki z lekkością wskakuje TYŁEM na scenę czy fortepian jest dla mnie tajemnicą. To tak jakby Mika pokonywał prawo grawitacji 🙂
Boum Boum Boum – róża i Baby Yoda. Po koncercie, w rozmowie z fanami, Mika przeprosił, że zniszczył różę. „Uważajcie na to co trafia na scenę. To może mieć nieobliczalne konsekwencje”.
Tym razem przy Happy Ending Mika nie zaprosił fanów do śpiewania z nim na scenie. Za to zaśpiewał piękną improwizację przy akompaniamencie gitary Clement’a. A my i tak zdzieraliśmy gardła śpiewając razem z nim.
Powoli dobiegamy do końca koncertu. We Are Golden i Love Today. Z niecierpliwością czekam na oba utwory. Nigdy nie wiadomo, czy peleryna pojawi się przy pierwszej czy drugiej piosence. Na koniec zachowałam dwa różowe balony ze złotym sercem. To był ten moment. We Are Golden. Te balony przeżyły, ponieważ Mika ich nie wziął. 😉
Żarówki na magicznym fortepianie migotały różnymi kolorami, by na koniec świecić się na złoto… oczywiście. I fajerwerki otaczające Mikę stojącego na fortepianie.
A potem długie podziękowanie. Ukłony, ręka na sercu i… zdmuchnięty pocałunek!!!!!
We Are Golden
Przed Love Today Mika znika na chwilę za kulisami. Wraca z koroną na głowie. Wszyscy skandujemy: LOVE, LOVE LOVE. To prawie trans!
Zwróćcie uwagę na granatowy naszyjnik. Mika wziął go od fanki z publiczności. Okazało się, że naszyjnik został zrobiony przez italo-libańczyka, który podarował go właśnie tej fance – Marie France. Ale naszyjnik już chyba do niej nie wróci. Mika nosił go na kolejnym koncercie w Colmar. Ale myślę, że i Marie France i Fabiano są bardzo dumni z tego, że Mika nosi coś, co jest im bardzo bliskie. Fabiano tworzy takie naszyjniki od wielu lat w różnych kolorach. Śmiejemy się, że Mika powinien dostać komplet w kolorach pasujących do jego garniturów 🙂
Kiedy gaśnie światło Mika znów wybiega za kulisy. Zakłada pelerynę i….. 1, 2, 3…. zaczyna się szalony taniec derwisza.
Na pożegnanie Mika dostał od fanki wielki bukiet kwiatów, a jego muzycy mniejsze bukiety.
Bardzo trudno było się rozstać. Mika wracał kilkakrotnie.
Po koncercie długo rozmawiałam z innymi fanami. Niektórych spotkałam po raz pierwszy, choć znaliśmy się przez internet.
Nie wiedzieliśmy czy Mika spotka się z nami czy nie. Trochę pochodziliśmy po krętych uliczkach Cite. Część osób zebrała się przed hotelem, w którym był Mika. Ja i jeszcze cztery inne osoby ruszyłyśmy w stronę wyjścia z twierdzy. Uznałyśmy, że szansa jest nikła żeby Mika do nas wyszedł.
Rano dowiedziałyśmy się, że Mika wyszedł dosłownie na 5 minut, żeby podziękować zgromadzonym tam fanom. Pytał kto organizował te wszystkie fan actions. Był zachwycony. Podziękował nam za wszystko co zrobiliśmy i co robimy.
Na propozycję, by poszedł z fanami na drinka, przyznał, że jest bardzo zmęczony, ale też bardzo, bardzo szczęśliwy 🙂
Zita zamieściła swój film na stronach Mika Fan Club, a ja go daję tutaj, byście i Wy mogli go obejrzeć.
A na koniec możecie jeszcze raz obejrzeć śmierć trzech balonów. MIKA THE BALLOON KILLER 🙂
No nareszcie mogę coś napisać o koncertach na których byłam: Perpignan i Carcassonne. Wróciłam w niedzielę nad ranem (zamiast w sobotę w nocy). Niestety mimo anulowania obostrzeń pandemicznych pojawiły się inne problemy jak strajki na kolei, braki personalne na lotniskach, anulacje lotów itd. Podróżowanie stało rosyjską ruletką. Nie wiesz kiedy dojedziesz, czy dojedziesz, jak dojedziesz.
Udało mi się uporządkować nagrania i wrzucić je na YouTube. Więc teraz mogę Wam to wszystko zaprezentować. Choć zaznaczam, że nie filmowałam wszystkiego. Chciałam bardziej uczestniczyć w zabawie niż być jej obserwatorem.
Perpignan to małe miasteczko. Niestety upał dawał się we znaki i większość wolnego czasu przed koncertem przesiedziałam z francuskimi fankami w cieniu drzew w niewielkiej restauracji Chez Sebastien. Restauracja jest położona jakieś 100 metrów od Campo Santo, gdzie miał odbyć się koncert. Jedząc obiad słyszałyśmy jak Mika śpiewa w czasie próby 🙂
Przemiły właściciel restauracji bardzo lubi Mikę i puścił nam przez głośniki kilka piosenek. Nastrój się zrobił prawie koncertowy!
A potem Max, Wouter i Clement (gitarzysta) przemaszerowali obok nas idąc do hotelu. Na Mikę musiałyśmy zaczekać do północy 😉
Wszyscy mieliśmy miejsca numerowane, więc nie trzeba było czekać od rana w kolejce, aby być pod sceną.
Rozpoczyna się koncert. Słyszymy intro do Lollipop i na scenie pojawiają się muzycy, a po chwili wchodzi człowiek w bordowym garniturze, w kapeluszu, z twarzą skierowaną w stronę tyłu sceny. Hmm… coś mi nie pasowało. Ten garnitur był źle uszyty czy co??? Facet odwraca się i zdejmuje kapelusz. TO NIE MIKA!
W tym momencie słyszymy głos Miki z ostatniego rzędu widowni. „Siedzę tu już od jakichś 10 minut i nikt na mnie nie zwrócił uwagi”! Po czym zaczął śpiewać i ruszył w stronę sceny.
W oka mgnieniu fani rzucili się pod scenę! Między pierwszym rzędem a estradą były jakieś 3 metry. I w łeb wzięły numerowane miejsca. Kto mógł, już stał pod sceną, a reszta widowni zerwała się z foteli. I tak już było do końca.
Ja zabrałam czerwone balony oraz kilka balonów z confetti i rozdałam je przed koncertem wśród publiczności wyjaśniając, żeby przy drugiej piosence (Origin Of Love) rzucili je w górę. Jednak zauważyłam, że większość balonów służyła do machania w rytm piosenek, a do Miki dotarły może trzy 🙂
Zapraszam do obejrzenia filmów.
Rain
Origin Of Love – niestety balony pozostały w rękach widzów.
Po Origin Of Love była piosenka Big Girl, i Mika oczywiście biegał i skakał wśród publiczności. Ale nie udało mi się nagrać nic, co by nadawało się do pokazania 🙂
Campo Santo – miejsce, w którym odbywał się koncert, to kwadratowy plac otoczony murem, katedrą (widać ją za sceną) oraz starymi kamienicami. Po lewej stronie na kilku balkonach stali ludzie i oglądali występ. Oczywiście Mika ich nie oszczędził. Zaczął opowiadać historię powstania piosenki Boum Boum Boum, kiedy to z Doriandem obserwowali z okna restauracji parę uprawiającą seks w budynku na przeciwko. Teraz role się odwrócą, mówi Mika, i to my będziemy robić „boum boum boum”. A oni będą patrzeć.
Przy Underwater Mika podzielił „leniwą” publiczność z tylnych rzędów po lewej stronie i po prawej. I kazał im śpiewać. I oczywiście nie zapomniał o sąsiadach z balkonów. I wiecie co? Dali radę!!!!!
W czasie Relax powiewałam polską flagą z napisem POLAND (serce) MIKA. I Mika to zauważył i wskazał mnie palcem 🙂 Nie mogłam tego nagrać, bo obie ręce miałam zajęte 🙂 Kiedy miał zacząć kolejną piosenkę, wspomniał o tym, że na koncercie są fani z różnych regionów Francji (wymienił kilka miast) ale także z innych krajów: z Polski, Bułgarii, Wielkiej Brytanii, Hiszpanii… I to bardzo go wzrusza. Po czym przeszedł do flagi LGBT+, która od jakiegoś czasu pojawia się na scenie praktycznie na każdym koncercie. Jedną z nich Mika wziął z rąk młodego chłopca, który w ten sposób otwarcie manifestował swoją orientację. Mika zauważył, że ostatnio takie manifestacje robią bardzo młodzi ludzie. I to jest piękne. Kiedy Mika miał 13-14 lat nie mógł tak po prostu podać flagi swojemu ulubionemu artyście. Po czym Mika zadedykował temu chłopcu piosenkę, którą rzadko śpiewa: Billy Brown.
Piosenka Happy Ending za każdym razem ma inne wykonanie. Ponieważ ładnie śpiewaliśmy „little bit of love” Mika zaprosił na scenę kilka osób. No, niektóre weszły niezaproszone, ale cóż. Mika pytał: umiesz śpiewać? To chodź.
Yo-Yo. Bardzo lubię wersję koncertową tej piosenki. Pół to wersja akustyczna, a drugie pół rytmiczna, taneczna.
Grace Kelly – intro inne niż wcześniej. Wstawki z muzyki klasycznej. Mika ubrał cekinową koszulę z krótkim rękawem. „Przechodzimy do poważnych rzeczy, więc obiór też musi być poważny” – powiedział 🙂
Tak jak już wspomniałam, ludzie nie chcieli rzucać balonów. Jedna ze znajomych fanek trzymała chyba ostatni balon ze złotym konfetti w środku. Kiedy Mika śpiewał We are Golden kazałam jej rzucić go przed siebie. Na szczęście po kilku podbiciach balon dotarł w ręce Miki. Wtedy zaczęłam filmować. On wiedział, co trzeba z nim zrobić: złoty deszcz!!!!!!!!!!!
Czas na finał: Love Today. Mika zniknął na chwilę za kulisami, by pojawić się ze swoją tęczową peleryną. Uwielbiam ten moment, kiedy Mika wiruje, a peleryna unosi się w powietrzu jak latający dywan! W pewnym momencie Mika schylił się, podniósł z podłogi złoty cekin z balona i przykleił go sobie na środku czoła 🙂 I tak już go zachował do końca koncertu 🙂 A po koncercie widziałam kilka osób, które również zebrały cekiny i przykleiły je sobie na twarzy.
Utwór trwał dłużej niż zwykle. Mika poprosił o zgaszenie wszystkich świateł. Ale światła paliły się również w mieszkaniach, w których ludzie oglądali koncert. Mika wielokrotnie prosił, aby i oni zgasili światło. W końcu zostało jedno jedyne oświetlone okno. Ale Mika jest uparty. Czekał, aż i tam zgaśnie światło. Kiedy to nastąpiło publiczność nagrodziła to okrzykami 🙂
Mika długo stał na scenie i przyjmował owacje. Ale to również my przyjmowaliśmy jego energię. W rytmie remixu do Yo-Yo, który teraz tradycyjnie w łagodny sposób pomaga nam pogodzić się ze smutnym faktem, że to już koniec występu, powoli zaczęliśmy opuszczać Campo Santo.
Potem z uporem fana czekaliśmy przed wejściem dla artystów, by jeszcze raz spojrzeć na Mikę, zamienić kilka słów, może dostać autograf. Mimo że ochroniarze wmawiali nam, że Mika już wyjechał, cierpliwie czekaliśmy do 1:30 nad ranem. I doczekaliśmy się.
Co prawda Mika zatrzymał się tylko na kilkanaście sekund, ale udało mi się podać mu ręcznie zrobioną kartkę na urodziny plus bransoletkę i naszyjnik, również zrobione przeze mnie. Niestety pchający się tłumek ludzi nie pozwolił nagrać wszystkiego.
Mogłam teraz wrócić spokojnie do hotelu. Przede mną kolejny koncert w Carcassonne. Ale o tym przeczytacie w kolejnym wpisie.
Wczoraj, 14 lipca z okazji święta narodowego we Francji Mika dał darmowy koncert w Valenciennes w północnej części Francji.
I znów publiczność oszalała!!!! A było jej tylko…. prawie 50 tysięcy ludzi!!!!!! Mika chyba jeszcze nigdy nie śpiewał przed tak dużą publicznością (no może poza Stade de France na finale rugby w 2018 – ale to był tylko 20 minutowy występ).
Mika zamieścił dziś kilka stories, na których widzimy niekończącą się rzekę ludzi przed scena.
Nie obyło się bez wejścia w publiczność, czym Mika przyprawił o lekki zawał ochronę koncertu 🙂
Jeszcze raz wracam do koncertu w La Rochelle. To był naprawdę niesamowite wydarzenie – nawet dla Miki. Dziś napisał na Instagramie i na Twitterze:
Mika: „To, co wydarzyło się wczoraj na Francofolies w La Rochelle, to legendarny śpiew, który rzadko słyszymy. Prezent od publiczności dla artysty, który zdarza się tylko tutaj i po raz drugi w mojej karierze miałem okazję go otrzymać. Przyprawiło mnie to o gęsią skórkę. Moja mama, która uczyła mnie śpiewu od 8 roku życia, była tam wtedy, gdy zdarzyło się to po raz pierwszy. Ostatniej nocy na scenie dużo o niej myślałem i tęskniłem za nią. Mam nadzieję, że to widziała… I mogłem poczuć, że była tam ze mną. To było magiczne.
Niech żyje Francja ! #14 lipca kraj, który tak bardzo kocham!”
Dla przypomnienia: dziś jest 14 lipca – święto narodowe Francji.
Mika zagra wieczorem darmowy koncert w mieście Valencienne w północnej części Francji.
A tutaj krótkie wideo, w którym połączyłam oba wydarzenia, w którym Mika opowiada o tym, jak się czuł kiedy po raz pierwszy w roku 2016 usłyszał jak publiczność mu śpiewa „Ici, ici c’est La Rochelle”. Mika miał ciarki i do dziś dobrze pamięta to uczucie.
Kolejny koncert za nami. Tym razem kameralny koncert w belgijskim Bertrix. Mika występował, kiedy jeszcze świeciło słońce. Och, chciałabym kiedyś zobaczyć go na scenie w dziennym świetle. Dotąd zawsze to było w krytym obiekcie, albo późno w nocy.
Nina zamieściła filmik z piosenką Yo-Yo, która Mika śpiewa w tej bardzo ciekawej wersji: początek bardzo spokojny, akustyczny, a potem przejście do części tanecznej.
I gość specjalny w czasie Underwater. Mika wypatrzył za kulisami małą dziewczynkę, córeczkę kogoś z obsługi koncertu i zaprosił ją na scenę. Według Loren, która zamieściła wideo, dziewczynka płakała ze wzruszenia i zaskoczenia 🙂