To już mój siódmy koncert Miki w tym roku. I drugi poza granicami Francji. Apocalypse Calypso Tour miał być trasą francuską. Jednak okazało się, że inne kraje również zaprosiły Mikę do siebie. Byłam w Berlinie i opisałam Wam już ten koncert.
Po Brighton, Wolverhampton i Manchesterze nadeszła pora na Londyn.
Przyleciałam do Londynu w dniu koncertu. Mój samolot wylądował wcześnie rano na Luton i miałam dużo wolnego czasu do wieczora. Zwłaszcza że zapobiegliwie kupiłam bilet na balkonie. Pogoda nie rozpieszczała fanów czekających w kolejce od czwartej rano. Bardzo silny wiatr, co chwilę deszcz. Czasami przebłyski słońca. Odwiedziłam fanów w południe. Przywitałam się, zamieniłam parę słów.
Przy takiej pogodzie odpuściłam sobie zwiedzanie i większość czasu spędziłam w hotelowym pokoju.
Około godziny szóstej wieczorem spotkałam się z Kasią – fanką mieszkającą od lat w Londynie. Była z nią jej przyjaciółka z synem oraz syn Kasi. Obaj ośmioletni chłopcy są od niedawna wielkimi fanami Miki i już nie mogli się doczekać swojego pierwszego koncertu. Podarowałam im świecące bransoletki, które z radością nosili na nadgarstkach.
O 18:30 zaczęto wpuszczać publiczność. Odbyło się to całkiem sprawnie poza jednym zgrzytem. Przed koncertem można było kupić za 25 funtów prawo do „fast entry” – czyli do specjalnej ekspresowej kolejki. Jak się okazało, ochrona zaczęła wpuszczać wszystkich na raz: tych z „fast entry” i tych ze „zwykłej” kolejki.
Znalazłam swoje miejsce (Kasia, jej przyjaciółka i dzieci siedzieli razem w dalszych rzędach) i czekałam na rozpoczęcie koncertu. Po obu moich stronach siedziały fanki z MFC, które spotkałam po raz pierwszy. One też dostały świecące bransoletki.
Kurtyna była zawieszona. A więc prawdopodobnie będzie również klatka i skrzydła! Nie było ich w Wolverhampton ani w Manchesterze ze względu na gabaryty teatrów.
Kilka minut po 20:30 usłyszeliśmy intro do Bougez. Oczywiście publiczność wpadła w histerię! I nikomu nie przeszkadzało że pod sam koniec utworu lewe skrzydło złamało się. Nawet Mika nie pozwolił technikowi mu pomóc. Po prostu przez ostatnie kilka sekund utworu sam sobie radził.
Mika zrobił do tego aluzję w trakcie Origin Of Love, kiedy w swojej modlitwie podziękował Bogu za to, że zniszczył mu skrzydła i spowodował twardy upadek na ziemię. Czy oznacza to, że teraz może czuć się wolny i świetnie się bawić ze swoją publicznością? Ale tak naprawdę to nie ma znaczenia, ponieważ „jestem wdzięczny za to, że mnie znaleźliście” mówił Mika wskazując na publiczność.
Mika wystąpił w Hammersmith Apollo 14 lat temu.
Rodzinny dom Miki znajduje się niedaleko tego miejsca i jak wspominał, często, jako dziecko, gdy przejeżdżał obok tej sali, zawsze sprawdzał, czyje nazwisko znajduje się nad wejściem…
Myślę, że każdy koncert w Londynie jest dla niego powrotem do początku jego kariery. Mam nadzieję, że po tak długim czasie nieobecności na rynku brytyjskim tym razem doczekamy się kolejnych dat koncertów. Może po wydaniu kolejnej anglojęzycznej płyty?
Mika kilkakrotnie wracał do wspomnień z dzieciństwa. Jak na przykład kiedy miał 13 lat i tańczył w swoim pokoju, udając Michela Hutchence’a z INXS.
Londyn miał również szansę usłyszeć Billy Brown oraz Good Guys.
Publiczność głośno śpiewała każdy tekst. I ja uwielbiam takie chwile!!!!
Przy okazji spójrzcie na piękną scenografię, która jest widoczna tylko z większej odległości. Kiedy byłam pod sceną, takie piękne detale mi umykały.
Jak już wspomniałam, miałam miejsce siedzące na balkonie. Czekałam więc na Big Girl. I na Mikę, który różnymi drogami, schodami dostaje się do tej części sali. No i doczekałam się! Niesamowite jest widzieć reakcję ludzi, którzy nagle obok siebie widzą artystę, który jeszcze przed chwilą stał na scenie.
Żeby było śmieszniej, w rzędzie przede mną siedziała grupa młodych mężczyzn, którzy nie byli zbyt aktywni. Nie śpiewali z nami. Bardzo rzadko podnosili się z foteli. No i Mika zatrzymał się jakiś metr od nich. I wszyscy się poderwali ze swoich miejsc, a nawet zaczęli odwracać się tyłem do Miki i robić sobie selfie!
Już wielokrotnie obserwowałam na koncertach taką reakcję. Mika stoi metr przed tobą, a ty zamiast patrzeć na niego, odwracasz się do niego tyłem, żeby zrobić selfie. Dziwny jest ten świat.
A tak przy okazji. Po koncercie dowiedziałam się, że po mojej prawej stronie siedzieli Gabriel Lobao oraz Iris – uczestnicy The Voice, którzy mieszkają w Londynie. Na moim filmie widać nawet twarz Iris. Gabriela nie dostrzegłam. Pewnie ktoś mi go zasłaniał.
Mika zaśpiewał też Popular. To piosenka napisana na bazie melodii z musicalu Wicked, który jest nadal wystawiany w Londynie. Ja chyba po raz pierwszy usłyszałam tę piosenkę na żywo. I oczywiście głośno śpiewałam z publicznością!!!!
Oczywiście musicie obejrzeć cudowne wykonanie Happy Ending z angielską publicznością.
Nie będę opisywać każdej piosenki wykonanej tego wieczora.
Jeszcze tylko Any Other World. Jeśli dobrze się przyjrzycie, to dostrzeżecie w pierwszych rzędach pojawiające się kartki z flagami. To była nasza fan action. Flag nie było dużo, ale nie chodziło o ilość.
Na balkonie też fani pokazywali swoje flagi. Ja miałam oczywiście polską. Fanka obok miała flagę meksykańską. Kasia, jej przyjaciółka i chłopaki mieli flagi: polską, litewską, egipską i palestyńską. Było zbyt ciemno, aby to nagrać. Szkoda…
Podsumowując, koncerty w Wielkiej Brytanii były bardzo ważne dla Miki. Widać było, jak bardzo był poruszony przyjęciem przez publiczność. Co prawda nie usłyszeliśmy francuskich piosenek, nie w każdym teatrze zmieściły się dekoracje, ale czy to było najważniejsze? Ja liczę na to, że Mika wyda kolejną płytę w języku angielskim i będę mogła pojechać na kolejną trasę koncertową, tym razem po Wielkiej Brytanii.
Więcej filmów do obejrzenia na moim kanale na YouTube.
Po koncercie oczywiście czekaliśmy na Mikę. Jednak jego managerka powiedziała nam, żebyśmy nie czekali, bo Mika się przy nas nie zatrzyma. Kolejnego dnia musiał wcześnie wstać i pojechać na nagrania do The Piano.
A The Piano, to kolejny przystanek w moich podróżach z Miką. Za tydzień lecę do Manchesteru na nagranie finału drugiego sezonu The Piano!