PERPIGNAN – 20/07/2022

No nareszcie mogę coś napisać o koncertach na których byłam: Perpignan i Carcassonne. Wróciłam w niedzielę nad ranem (zamiast w sobotę w nocy). Niestety mimo anulowania obostrzeń pandemicznych pojawiły się inne problemy jak strajki na kolei, braki personalne na lotniskach, anulacje lotów itd. Podróżowanie stało rosyjską ruletką. Nie wiesz kiedy dojedziesz, czy dojedziesz, jak dojedziesz.

Udało mi się uporządkować nagrania i wrzucić je na YouTube. Więc teraz mogę Wam to wszystko zaprezentować. Choć zaznaczam, że nie filmowałam wszystkiego. Chciałam bardziej uczestniczyć w zabawie niż być jej obserwatorem.

Perpignan to małe miasteczko. Niestety upał dawał się we znaki i większość wolnego czasu przed koncertem przesiedziałam z francuskimi fankami w cieniu drzew w niewielkiej restauracji Chez Sebastien. Restauracja jest położona jakieś 100 metrów od Campo Santo, gdzie miał odbyć się koncert. Jedząc obiad słyszałyśmy jak Mika śpiewa w czasie próby 🙂

Przemiły właściciel restauracji bardzo lubi Mikę i puścił nam przez głośniki kilka piosenek. Nastrój się zrobił prawie koncertowy!

A potem Max, Wouter i Clement (gitarzysta) przemaszerowali obok nas idąc do hotelu. Na Mikę musiałyśmy zaczekać do północy 😉

Wszyscy mieliśmy miejsca numerowane, więc nie trzeba było czekać od rana w kolejce, aby być pod sceną.

Rozpoczyna się koncert. Słyszymy intro do Lollipop i na scenie pojawiają się muzycy, a po chwili wchodzi człowiek w bordowym garniturze, w kapeluszu, z twarzą skierowaną w stronę tyłu sceny. Hmm… coś mi nie pasowało. Ten garnitur był źle uszyty czy co??? Facet odwraca się i zdejmuje kapelusz. TO NIE MIKA!

W tym momencie słyszymy głos Miki z ostatniego rzędu widowni. „Siedzę tu już od jakichś 10 minut i nikt na mnie nie zwrócił uwagi”! Po czym zaczął śpiewać i ruszył w stronę sceny.

W oka mgnieniu fani rzucili się pod scenę! Między pierwszym rzędem a estradą były jakieś 3 metry. I w łeb wzięły numerowane miejsca. Kto mógł, już stał pod sceną, a reszta widowni zerwała się z foteli. I tak już było do końca.

Ja zabrałam czerwone balony oraz kilka balonów z confetti i rozdałam je przed koncertem wśród publiczności wyjaśniając, żeby przy drugiej piosence (Origin Of Love) rzucili je w górę. Jednak zauważyłam, że większość balonów służyła do machania w rytm piosenek, a do Miki dotarły może trzy 🙂

Zapraszam do obejrzenia filmów.

Rain

Origin Of Love – niestety balony pozostały w rękach widzów.

Po Origin Of Love była piosenka Big Girl, i Mika oczywiście biegał i skakał wśród publiczności. Ale nie udało mi się nagrać nic, co by nadawało się do pokazania 🙂

Campo Santo – miejsce, w którym odbywał się koncert, to kwadratowy plac otoczony murem, katedrą (widać ją za sceną) oraz starymi kamienicami. Po lewej stronie na kilku balkonach stali ludzie i oglądali występ. Oczywiście Mika ich nie oszczędził. Zaczął opowiadać historię powstania piosenki Boum Boum Boum, kiedy to z Doriandem obserwowali z okna restauracji parę uprawiającą seks w budynku na przeciwko. Teraz role się odwrócą, mówi Mika, i to my będziemy robić „boum boum boum”. A oni będą patrzeć.

Przy Underwater Mika podzielił „leniwą” publiczność z tylnych rzędów po lewej stronie i po prawej. I kazał im śpiewać. I oczywiście nie zapomniał o sąsiadach z balkonów. I wiecie co? Dali radę!!!!!

W czasie Relax powiewałam polską flagą z napisem POLAND (serce) MIKA. I Mika to zauważył i wskazał mnie palcem 🙂 Nie mogłam tego nagrać, bo obie ręce miałam zajęte 🙂 Kiedy miał zacząć kolejną piosenkę, wspomniał o tym, że na koncercie są fani z różnych regionów Francji (wymienił kilka miast) ale także z innych krajów: z Polski, Bułgarii, Wielkiej Brytanii, Hiszpanii… I to bardzo go wzrusza. Po czym przeszedł do flagi LGBT+, która od jakiegoś czasu pojawia się na scenie praktycznie na każdym koncercie. Jedną z nich Mika wziął z rąk młodego chłopca, który w ten sposób otwarcie manifestował swoją orientację. Mika zauważył, że ostatnio takie manifestacje robią bardzo młodzi ludzie. I to jest piękne. Kiedy Mika miał 13-14 lat nie mógł tak po prostu podać flagi swojemu ulubionemu artyście. Po czym Mika zadedykował temu chłopcu piosenkę, którą rzadko śpiewa: Billy Brown.

Piosenka Happy Ending za każdym razem ma inne wykonanie. Ponieważ ładnie śpiewaliśmy „little bit of love” Mika zaprosił na scenę kilka osób. No, niektóre weszły niezaproszone, ale cóż. Mika pytał: umiesz śpiewać? To chodź.

Yo-Yo. Bardzo lubię wersję koncertową tej piosenki. Pół to wersja akustyczna, a drugie pół rytmiczna, taneczna.

Grace Kelly – intro inne niż wcześniej. Wstawki z muzyki klasycznej. Mika ubrał cekinową koszulę z krótkim rękawem. „Przechodzimy do poważnych rzeczy, więc obiór też musi być poważny” – powiedział 🙂

Tak jak już wspomniałam, ludzie nie chcieli rzucać balonów. Jedna ze znajomych fanek trzymała chyba ostatni balon ze złotym konfetti w środku. Kiedy Mika śpiewał We are Golden kazałam jej rzucić go przed siebie. Na szczęście po kilku podbiciach balon dotarł w ręce Miki. Wtedy zaczęłam filmować. On wiedział, co trzeba z nim zrobić: złoty deszcz!!!!!!!!!!!

Czas na finał: Love Today. Mika zniknął na chwilę za kulisami, by pojawić się ze swoją tęczową peleryną. Uwielbiam ten moment, kiedy Mika wiruje, a peleryna unosi się w powietrzu jak latający dywan! W pewnym momencie Mika schylił się, podniósł z podłogi złoty cekin z balona i przykleił go sobie na środku czoła 🙂 I tak już go zachował do końca koncertu 🙂 A po koncercie widziałam kilka osób, które również zebrały cekiny i przykleiły je sobie na twarzy.

Utwór trwał dłużej niż zwykle. Mika poprosił o zgaszenie wszystkich świateł. Ale światła paliły się również w mieszkaniach, w których ludzie oglądali koncert. Mika wielokrotnie prosił, aby i oni zgasili światło. W końcu zostało jedno jedyne oświetlone okno. Ale Mika jest uparty. Czekał, aż i tam zgaśnie światło. Kiedy to nastąpiło publiczność nagrodziła to okrzykami 🙂

Mika długo stał na scenie i przyjmował owacje. Ale to również my przyjmowaliśmy jego energię. W rytmie remixu do Yo-Yo, który teraz tradycyjnie w łagodny sposób pomaga nam pogodzić się ze smutnym faktem, że to już koniec występu, powoli zaczęliśmy opuszczać Campo Santo.

Potem z uporem fana czekaliśmy przed wejściem dla artystów, by jeszcze raz spojrzeć na Mikę, zamienić kilka słów, może dostać autograf. Mimo że ochroniarze wmawiali nam, że Mika już wyjechał, cierpliwie czekaliśmy do 1:30 nad ranem. I doczekaliśmy się.

Co prawda Mika zatrzymał się tylko na kilkanaście sekund, ale udało mi się podać mu ręcznie zrobioną kartkę na urodziny plus bransoletkę i naszyjnik, również zrobione przeze mnie. Niestety pchający się tłumek ludzi nie pozwolił nagrać wszystkiego.

Mogłam teraz wrócić spokojnie do hotelu. Przede mną kolejny koncert w Carcassonne. Ale o tym przeczytacie w kolejnym wpisie.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.