Hala Zenith de Pau w Francji. Pierwszy koncert Revelation Tour Miki w tym kraju. Ale również premiera nowego show. Mika pokazał nam wreszcie świat , który należał tylko do niego. Teraz należy również do nas! Mika wspominał w wywiadach, że nie będzie ekranów LED, nie będzie tancerzy, że będzie długa scena „wchodząca” w publiczność.
Ale nadal nie wiedzieliśmy czego się spodziewać. Dzięki możliwości transmitowania na żywo w Instagramie, miałam możliwość obejrzeć 2/3 nowego spektaklu. Dziękuję @noopsienoop !
A zaczął się on tak.
Lista piosenek była prawie identyczna z tymi z Hiszpanii, czy z Londynu. Była jedna piosenka po francusku – „Elle Me Dit”.
Po raz pierwszy Mika zaśpiewał piosenkę „Paloma”. Była to wzruszająca chwila. Mika wraz z fortepianem uniósł się w górę, śpiewając „Fly Paloma, fly Paloma”…
Scenografia jest równocześnie skromna jak i bogata. Światło gra w niej główną rolę. Zależnie od koloru sala wygląda inaczej. Reflektory rozstawione są wokół sceny, są na suficie i za sceną. Wrażenie trójwymiarowości jest niesamowite! I to są moje wrażenia, kiedy oglądam zdjęcia na ekranie komputera. O ile mocniej działa to na zmysły, kiedy siedzi się na widowni! Przekonam się o tym już niedługo. 15 grudnia będę na koncercie w Lille.


Mika bardzo dokładnie przygotowuje swoje koncerty. Ale tym co odróżnia każdy spektakl są jego monologi, komentarze, żarty. Okazało się, że już w czasie pierwszego występu Mika tańcząc na swym nowym fortepianie zrobionym przez holenderską firmę Studio Job, zrobił w nim dziurę. Myślę, że uszkodzenie było niewielkie, jeśli zobaczymy, jak mały kawałek Mika podarował jednemu z fanów. Kazał zatkać uszy dzieciom i powiedział: „O kurde, rozpieprzyłem sobie fortepian! Kto chce kawałek? Coś wam powiem. Holendrzy biorą dużo kasy, ale jakość nie jest najwyższa. Jeśli nagle zniknę wam z oczu, kiedy będę tańczył na fortepianie, to wcale nie będzie sztuczka magiczna”.
Mika podchodzi do publiczności i podaje fance kawałek, który odpadł od fortepianu. Wraca na scenę, ale w tym czasie fortepian zaczyna zapadać się pod scenę. Mika: „Acha, idzie sobie? Ciao”.
A na koniec były wielkie kolorowe balony latające wśród publiczności oraz wielkie, czerwone serce.
Publiczność wyszła oczarowana. Mika znów pokazał nam swój wszechświat. Pokazał, że jego wyobraźnia i kreatywność nie zna limitów, nie kieruje się modą czy trendami. Mika is Mika. That’s why we love you!!!!

