Dziś w ten szary, zimowy dzień najlepiej pomyśleć czymś przyjemnym, radosnym, energetyzującym.
Mika w zasypanym śniegiem Salt Lake City w lutym 2008. Improwizacja to jego żywioł. Ciężarówka ze sprzętem ugrzęzła w śniegu i nie dojechała do miasta. Mika – zamiast odwołać wydarzenie – postanowił zrobić koncert akustyczny wykorzystując wszystko, co znalazł w okolicy. Fani uznali ten koncert za najlepszy, w jakim uczestniczyli.
Mam nadzieję, że Wam również udzieli się energia bijąca z tego filmu.
Mika: „No idea what this is gonna be like. But I feel considerably more alive than I did when I was doing my last full gig, and that feels really good.” (Nie wiem, co nam z tego wyjdzie. Ale z pewnością czuję, że żyję – bardziej niż na moim ostatnim pełnym koncercie. To wspaniałe uczucie.)